Dlaczego nie mam się w co ubrać?

Minimalizm jest teraz bardzo na topie. Ta idea w wielu aspektach do mnie przemawia, choć jej wprowadzenie we wszystkich dziedzinach życia to proces kompleksowy i wymagający świadomie zaplanowanego działania. Dziś chciałabym poruszyć jeden z obszarów, który szczególnie mnie zaciekawił - minimalizm w ubiorze.


ubranie, capsule wardrobe, minimalizm, styl, szafa

Temat ubioru jest szeroko omawiany przez minimalistki, gdyż wiele z nich twierdzi, że pozbywając się większości ubrań, pozbyły się także wątpliwości odnośnie tego, co na siebie założyć. Ich projekty zwykle opierają się na tym, że w szafie posiadają niewielką liczbę ubrań, za to takich, które są wysokiej jakości i które można dowolnie ze sobą zestawiać. Capsule wardrobe, to coś, czego zalety również ja jestem w stanie docenić, gdy o tym czytam i oglądam zdjęcia, jednak nie jestem pewna, czy sama byłabym w stanie żyć w ten sposób. Powodów mogę znaleźć co najmniej kilka i choć część z nich wymaga po prostu podjęcia działania, jest również taki, który na ten moment uważam za trudny do przezwyciężenia.

Mam bardzo dużo ubrań

Teraz i tak nie jest źle, gdyż po ostatecznej wyprowadzce z domu rodzinnego musiałam zweryfikować stan posiadania i pozbyć się tych rzeczy, które zalegały w różnych zakamarkach mojego domu rodzinnego (i wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak to się wszystko tam mieściło). W ten sposób opuściły mnie dwa wielkie worki na śmieci, wypełnione ubraniami, z których część pamiętała jeszcze czasy liceum, ale część z nich była w miarę nowa, tylko wiedziałam, że już ich nie chcę. A jednak, mimo wszystko w mojej szafie wciąż pozostało całe mnóstwo przeróżnych bluzek, spodni i sukienek. W każdej kategorii znalazłabym co najmniej kilka sztuk, które noszę rzadko lub nigdy i teoretycznie wiem, że powinnam się ich pozbyć, ale jakoś nie mam serca, bo np. są dobre jakościowo albo prawie nowe. Więc przechodzą każdą kolejną czystkę, a pomiędzy nimi i tak leżą na dnie szafy. Co zaskakujące, ja naprawdę kupuję mało ubrań, więc nie mam pojęcia skąd wciąż mam ich aż tyle. Tak, z tym zdecydowanie trzeba coś zrobić, ale jeszcze nie wiem kiedy.

Ubrania są drogie

W sieciówkach ceny może nie są zaporowe, ale bardzo często, gdy porównamy cenę do jakości, to bilans nie wychodzi zbyt korzystny. Mnie na kawałki sztucznego materiału, który nie będzie się do niczego nadawał po pierwszym praniu, zwyczajnie szkoda pieniędzy. Minimalistki pokazują swoje szafy, w których królują ubrania wykonane z naturalnych włókien, często u niszowych producentów. Teoretycznie, skoro mamy kupować tylko starannie wyselekcjonowane ubrania, to możemy sobie pozwolić na to, by były one droższe, do mojej psychiki i mojego portfela nieszczególnie to przemawia. Ok, akurat kupowanie bardzo drogich ubrań nie jest konieczne do zbudowania idealnej capsule wardrobe, konieczne jest jednak z pewnością posiadanie ubrań, które idealnie do siebie pasują i to również może wymagać inwestycji. Przy ograniczonym budżecie jest to możliwe, tylko potrwa po prostu nieco dłużej.

Nie mam swojego stylu

To jest punkt, który uważam za najbardziej problematyczny. Myślę, że mój styl na przestrzeni lat i tak uległ znacznej poprawie, niemniej jednak, nadal ciężko go sklasyfikować. Najlepiej czuję się zdecydowanie w zestawach casualowych, mogłabym prawie cały czas chodzić w jeansach i generalnie w czymś, w czym jest mi wygodnie. Większą niż kiedyś uwagę zwracam na to, by ubrania do siebie pasowały, choć nadal w wypadku braku czasu lub pomysłu potrafię zestawić ze sobą rzeczy, które nie do końca do grają, z nadzieją, że jakoś to będzie. Ubiór nigdy nie był moją najmocniejszą stroną. Zrobiłam sobie analizę kolorystyczną, żeby wiedzieć, w jakich kolorach będę wyglądać najlepiej i choć posiadam już tę wiedzę, częściej i tak sięgam po bezpieczne kolory bazowe, również dlatego, że je w sklepach najłatwiej znaleźć (nie to co te “moje” błękity i ciepłe róże czystej wiosny). Nadal jednak nie potrafię ocenić swojej sylwetki i zdecydować, jakie fasony powinnam wykluczyć. Ten obszar chyba również wymaga interwencji specjalisty.

Praca mi utrudnia

Standardy w firmie wymagają, by mój strój był w jakimś stopniu “biznesowy” i tu już w ogóle zaczynają się schody, bo zdecydowane nie jest to coś, w czym się odnajduję - czuję się zbyt sztywno i w ogóle jak nie ja. Ok, podobają mi się ołówkowe spódnice, cygaretki itp., ale najbardziej na innych ludziach. Takie zestawy z resztą najlepiej wyglądają ze szpilkami, a choć oczywiście posiadam, to jednak nie noszę, bo są niepraktyczne, niewygodne i nie wyobrażam sobie przedreptania w nich całego dnia. Stąd obecnie moje zestawy do pracy stanowią raczej nieudane próby zaadaptowania mojej casualowej garderoby do wymogów biznesu. Bo nawet jeśli eleganckie ubrania posiadam, to ich po prostu nie noszę, więc w myśl zasad capsule wardrobe, powinny wylądować w śmieciach. A tego nigdy nie zrobię, bo niektóre rzeczy trzeba w szafie mieć, nawet jak się ich nie nosi, bo może kiedyś jednak się założy.

Chyba jednak nie jest ze mną aż tak źle. Podsumowując, jeśli wyrzucę jakieś 120 sztuk ubrań wszelakich, zatrudnię stylistkę, a także zwolnię się z pracy, mam szansę zbudować całkowicie funkcjonalną, dostosowaną do moich potrzeb capsule wardrobe.
A teraz na poważnie, ponieważ pracy na razie nie będę rzucać, a stylistka w budżecie na najbliższe parę lat swego miejsca nie znalazła, myślę, że mogłaby spróbować podejmować mniejsze wyzwania, np. 10 ciuchów na tydzień i zobaczyć, czy w ogóle da się tak żyć ;) A ponieważ moje ciało jest w trakcie bardzo dużych przemian, moje możliwości doboru garderoby stają się z dnia na dzień coraz bardziej ograniczone.

Jakie macie doświadczenia z capsule wardrobe? Udało Wam się zaprowadzić porządek w garderobie i posiadacie tylko ubrania, z których jesteście w 100% zadowolone? Co Wam pomogło w osiągnięciu takiego stanu?

14 komentarzy:

  1. Generalnie pomysł capsule wardrobe do mnie przemawia, ale podobnie do Ciebie mam wiele wątpliwości czy to do końca dla mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można na próbę wydzielić sobie trochę rzeczy z szafy i zobaczyć, jak by to wyszło. Przynajmniej wtedy nie trzeba jeszcze inwestować ani pozbywać się tego, co już mamy.

      Usuń
  2. U mnie w garderobie totalny rozgardiasz :D kiedyś się może za to zabiorę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się patrzy na szafę wypełnioną po brzegi ubraniami, to faktycznie entuzjazm może szybko opaść. Przecież szkoda nam całego dnia na segregowanie ubrań.

      Usuń
  3. kazda z nas nigdy nie ma w co sie ubrac mimo calej szafy haha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie jednak dziewczyny, które się bawią w capsule wardrobe podobno nie mają tego problemu.

      Usuń
  4. Teraz jestem w ciąży i mam ograniczoną garderobę, ale po porodzie zrobię kolejny przesiew w swojej szafie i będę starła się postawić na minimalizm!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tak mam - teraz mam capsule wardrobe, bo mam tak mało ciążowych rzeczy, że za bardzo nie ma w czym wybierać ;)

      Usuń
  5. Neh, mam troche ubrań z których nie jestem w 100% zadowlona, ale w sumie je noszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jesteś w komfortowej sytuacji. U większości z nas jednak zalegają ciuszki, których nie założyłyśmy w ubiegłym roku nawet raz.

      Usuń
  6. Moja rada to najwazniejsze aby czuc sie dobrze w ubraniu i nie przebierac sie niepotrzebnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, trzeba czuć się dobrze, a nie jak w przebraniu, dlatego tak ważne jest znalezienie własnego stylu.

      Usuń
  7. Mam w szafie tylko takie ubrania, które noszę, ale nie nazwałabym tego capsule wardrobe i w ogóle ta idea kłóci się z moim spojrzeniem na wyrażanie siebie :) uwielbiam codziennie wyglądać zupełnie inaczej i choć nie mam rzeczy, które "nie pasują do niczego" to nie mam też takich, które "pasują do wszystkiego". Żeby ubrań mogło być 10 czy nawet 20, to musiałyby być tak zachowawcze i stonowane, że w ogóle nie byłoby w nich ognia, jakiejś "mnie". A ja lubię: czerwoną sutą spódnicę do ziemi, indiańskie poncho, trzy swetry wystające spod siebie nawzajem. A innym razem chcę wyglądać sexy. A innym - biznesowo. I codziennie mogę się zmieniać, a nawet chcę, po to są moje ubrania. Tego po prostu nie ma jak okroić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ta idea nie jest dla każdego :) Ważne, żeby czuć, że ma się w szafie właśnie takie ubrania, które chce się nosić i które faktycznie się nosi. Nawet jeśli jest ich milion ;)

      Usuń

Copyright © 2014 Teraz jest najlepiej! , Blogger