Jaksa - Jacek Komuda

Jaksa - Jacek Komuda

Nie zapoznaję się z recenzjami książek zanim zacznę je czytać. Idę do biblioteki, przeglądam półki, sugeruję się najczęściej nazwiskiem autora, czasem wydawnictwem, a ostatecznie decyduje opis z tyłu książki. Czasem trafiam, czasem zupełnie nie. Jak było tym razem? Dowiecie się czytając recenzję książki Jacka Komudy, pt. Jaksa.


Tym razem opis z tyłu książki nieco mnie zwiódł. Zwykle jest tak, że na okładce znajdziemy jakiś niewiele mówiący fragment, ogólne nakreślenie historii, z którego niewiele wynika, jakąś rekomendację sławnego autora. Tutaj mamy streszczenie w dwóch zdaniach akcji z niemal połowy książki. Żałuję, że przeczytałam, bo nie lubię spojlerów.



Jaksa, Jacek Komuda, polskie fantasy, fabryka słów
Jaksa - Jacek Komuda
Zacznijmy od tego, że ta książka, to w zasadzie zbiór opowiadań, czasem dość luźno z tytułowym bohaterem związanych. Opis z tyłu książki każe przypuszczać, że poznamy Jaksę jako dorosłego faceta albo młodzieńca (młodzieńcy są najlepszymi bohaterami książek), tymczasem musimy się sporo naczekać, żeby go w ogóle spotkać. Okazuje się, że jest on małym chłopcem i przez pół książki nie odgrywa zbyt istotnej roli. A potem wcale nie jest lepiej.

Opowiadania wprowadzają nas w tło społeczno-polityczne, o którym dowiedzieliśmy się już z okładki: Hungurzy zalewają królestwo Lendii (podli barbarzyńcy! zero kultury, ale masa robi swoje), co z kolei prowadzi do buntu w niższych warstwach społecznych i powrotu starych bogów, którzy są kimś więcej niż kamiennymi posągami. Szlachetnie urodzeni muszą oddać hołd najeźdźcy lub uchodzić z kraju, alternatywnie - chować się po lasach i próbować organizować ruch oporu. Miłosz z Drużyców zabija podstępem władcę Hungurów, więc jego ród ma zostać zgładzony, by nigdy nie zagroził już życiu kagana. I w sumie, choć poznajemy całą rodzinę Miłosza, w tym jego żonę, już z opisu wiemy, że tylko jego syn Jaksa przeżyje. Możemy nawet przez moment mieć nadzieję, że uda im się uciec, bo świetnie sobie radzą, ale w tym scenariuszu ucieczka została przewidziana jedynie dla Jaksy.

Tytułowy bohater, który zostaje tak okrutnie skrzywdzony przez najeźdźców, powinien wyrosnąć na mężnego, szlachetnego i przystojnego młodzieńca (nadal obstaję przy tym, że młodzieniec byłby najlepszym bohaterem powieści). Tymczasem oprócz tego, że podgolony na donicę w rycerskim stylu (mało kuszące) i przedwcześnie osiwiały, jest dla nas postacią o nieokreślonym wyglądzie. W ogóle niewiele jest rzeczy, do których niewiasta mogłaby powzdychać: krew się leje strumieniami, trup ściele się gęsto, a litości nie ma dla nikogo. Podczas niektórych scen, przed oczami stawał mi film Wołyń - wolałam sobie ich zbyt obrazowo nie wyobrażać. Na osłodę dostajemy szczątki wątku miłosnego, ale jest tego tak niewiele, że westchnienie nie zdąży się nawet wyrwać z piersi.

Poza tym nie narzekam, bo całość jest napisana tak, że chce się ją czytać. Bohaterowie są pełni życia, niejednoznaczni i niedoskonali. Ta książka to jednak jedynie przystawka - zaostrza apetyt, ale nie da się nią najeść i masz ochotę na kawałek soczystego mięsa. Zapewne nasz głód zostanie częściowo zaspokojony, kiedy przeczytamy świeżutką, jeszcze ciepłą powieść Jaksa t.1. Bies idzie za mną. Opowiadania do kupienia tutaj, a powieść tutaj.
Na granicy - Jakub Sobczyk

Na granicy - Jakub Sobczyk

Nie znam zbyt wielu osób, które napisały książkę. Jeszcze mniej znam takich, którym udało się książkę wydać, więc kiedy usłyszałam, że mój kolega niedługo uzyska status "Pana Pisarza", byłam tym niezwykle podekscytowana. Zapraszam na recenzję książki Jakuba Sobczyka pt. "Na granicy".


Jakub Sobczyk, to człowiek, który lubi pisać chyba tak samo jak ja (i jeszcze wiele innych rzeczy ma tak samo jak ja), kilka utworów miałam nawet możliwość przeczytać, więc chwila, kiedy mój własny egzemplarz trafi w moje ręce, była jedynie kwestią czasu. Potem książka musiała jeszcze swoje odczekać - Remigiusz Mróz się wcisnął w kolejkę - ale w końcu się udało.

Trochę się tego obawiałam. Jestem w stałym kontakcie z autorem, mam z nim dobre relacje i nagle będę musiała mu powiedzieć, co sądzę o książce, która nota bene jest przecież czymś dość osobistym i debiutujący pisarz może być wrażliwy na krytykę. A jeśli będzie słaba tak bardzo, że nie dam rady jej skończyć? Albo będę siedziała z ołówkiem w ręku i podkreślała błędy? Jak ja mu to powiem? Pewnie zależy mu na szczerej opinii, ale czy naprawdę chciałby usłyszeć: słuchaj stary, ta Twoja książka to jakaś kompletna porażka, ale nieźle nadaje się na podstawkę pod dziecięce łóżeczko? Nie sądzę. To w jaki sposób dać mu do zrozumienia, że okładka wygląda jak z wyprzedaży książek z lat 90-tych i w ogóle to chyba tylko samobójca zaczyna od wydania antologii?

Ok, żarty na bok, bo Was skutecznie zniechęcę, a przecież nie taki jest mój zamiar. Fakt, okładka nie do końca odpowiadała mi estetyką, kiedy pierwszy raz wzięłam ją do ręki, ale po przeczytaniu całości stwierdzam, że doskonale pasuje do klimatu opowiadań. Fakt 2, nadal uważam, że zaczynanie od antologii nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale od czegoś trzeba zacząć i ja np. nie mam nic, a on ma już wydaną książkę. 1:0 dla Jakuba.

opowiadania z dreszczykiem debiut książka chatka
Na granicy - Jakub Sobczyk

Książka "Na Granicy" składa się z czterech opowiadań, które różnią się od siebie klimatem, ale łączy je właśnie element niesamowitości wykraczającej poza granice pojmowania. Podtytuł brzmi: "Gdy w codzienne życie nagle wkracza nieznane..." i myślę, że jest to trafne podsumowanie tego, co dzieje się na kartach tej książki.

Carl

Historia Carla jest zdecydowanie za krótka. Poznajemy bohatera, który ewidentnie ma jakieś problemy (między innymi z alkoholem), ma też jakieś swoje życie, w którym nagle pojawia się kobieta, która mogłaby również odegrać jakąś rolę. Coś się dzieje, jest element niechlubnej historii głównego bohatera, jest groza i jest... koniec. Bez spojlerów. Moim zdaniem Carl zasługuje na zdecydowanie dłuższą historię.

Chatka

To opowiadanie ma doskonale zbudowany klimat. Przedstawione jest w formie dziennika i dzięki temu możemy poczuć emocje bijące od piszącej je osoby. Przerwałam czytanie po kilku stronach, ale ziarno niepokoju zostało zasiane, tak, że nie wiedziałam, czy chcę czytać dalej (nie jestem fanką grozy na papierze ani na ekranie). Okazało się, że nie było aż tak strasznie, ale z pewnością niesamowicie.

Wycieczka

Wycieczka jest najdłuższym opowiadaniem w książce. Grupa ludzi, góry, śnieg i słaby przewodnik - czy to może skończyć się dobrze? Rozkręca się powoli (o czym zostałam uprzedzona przed czytaniem), ale jak już się rozkręci, to nie straci tempa aż do wielkiego finału. A wszystko zamknięte zostało jednym niepozornym zdaniem, które od tej pory będzie mi się zawsze kojarzyć z tym opowiadaniem.

Zły duch

Pierwszą wersję tego opowiadania miałam okazję czytać już jakiś czas temu. W książce pojawiła się wersja nieco zmieniona, ale całość zdecydowanie na tym zyskała. Jest to też zdecydowanie mój faworyt - podoba mi się jego tło społeczne, klimat, historia i to, co pozostało niedopowiedziane. Pasowałoby na quest poboczny do Wiedźmina - wieś, zabobony, złe moce i Geralt, który musi wybrać, po której stanie stronie i zastanowić się, gdzie kryją się potwory.

Podsumowanie

Każde z opowiadań jest zupełnie inne. Różnią się od siebie na tyle, że można zwątpić, czy zostały napisane przez jednego człowieka. Czytając Wycieczkę, miałam momentami wrażenie, że Jakub siedzi obok i przemawia ustami postaci, bo dialogi były tak bardzo naturalne i niewymuszone. Za chwilę czytałam Złego ducha i znalazłam się w zupełnie innym świecie, a dialogi nadal były tak samo dobre, choć już napisane innym językiem. Szczerze polecam. Nie jako książkę znajomego debiutanta, ale jako świetne opowiadania na długie jesienno-zimowe wieczory. Książkę możecie kupić tutaj (sam wybierz gdzie taniej;).

Lubicie historie z dreszczykiem? Co obecnie czytacie?


Copyright © 2014 Teraz jest najlepiej! , Blogger