Szukam nauczyciela języka

Kiedy kończymy obowiązkową edukację, czujemy pewną wolność, że nie będziemy się już musieli uczyć nielubianych przedmiotów. Czasem (o zgrozo!) przestajemy się uczyć w ogóle. A gdy jednak decydujemy, że chcielibyśmy naukę kontynuować, szukamy najlepszych opcji. Jedną z nich może być wybór nauczyciela, który jak się okazuje, wcale łatwy nie jest.


nauczyciel, korepetytor, nauka, język niemiecki

Języka niemieckiego zaczęłam się uczyć w gimnazjum. Na 6 klas były wtedy tylko 2, które dostąpiły tego przywileju i mogły się go uczyć zamiast rosyjskiego. Byłam wtedy mocno zafascynowana tym językiem, a fascynację tę pogłębiła jeszcze nastoletnia miłość do jednego bardzo popularnego w tamtych czasach niemieckiego boysbandu, którego nazwy nie odważę się dziś wymówić ;) Dzięki temu, moja nauka postępowała dość szybko i na początku liceum nie musiałam zbyt wiele robić, ale potem, gdy już materiał stał się trudniejszy, a  miłość do boysbandu umarła śmiercią naturalną - skończyła się moja motywacja. I na ładnych parę lat zapomniałam o języku niemieckim, którym nie posługiwałam się wystarczająco płynnie, by z niego korzystać. Dopiero kończąc studia wpadłam na to, że może jednak wypadałoby odświeżyć zapomniane umiejętności i zamiast uczyć się nowego języka od podstaw, kontynuować coś, w czym już jakieś podstawy opanowałam. Zaczęłam szukać korepetytora na jednym z portali do tego przeznaczonych. Nie znalazłam, choć lekcji odbyłam kilka i to z osobami, które, mimo młodego wieku, miały dobre opinie i sensowne wykształcenie. I dziś o tym, jakie błędy popełniali korepetytorzy, że skutecznie mnie do siebie zniechęcili.

Brak testu sprawdzającego poziom

Żaden takiego testu nie zrobił. No kurcze, ja bym wysłała taki test człowiekowi do zrobienia jeszcze przed pierwszą lekcją, bo mogłabym się wtedy przygotować odpowiednio do zajęć, ale testu nie zrobili, więc przychodząc na zajęcia, zwykle słyszałam zdziwione: jak ty dużo umiesz, alternatywnie: myślałam, że będziesz więcej pamiętać. W końcu nie wiem, czy pamiętam dużo czy mało ;)

Brak przygotowania do pierwszych zajęć

Wynika bezpośrednio z punktu poprzedniego - zajęcia były zbyt łatwe lub zbyt trudne, w zależności od tego, co wyobraził sobie korepetytor na podstawie mojego opisu dotychczasowej edukacji. Starałam się dać każdemu co najmniej 2 szanse, bo w sumie, jak wiemy ze szkoły, pierwsze zajęcia są organizacyjne, ale na tym błędy się nie kończyły.

Brak pomysłu na prowadzenie lekcji

Ok, doceniam ogólną motywującą funkcję nauczyciela, na której z resztą najbardziej mi zależało, bo akurat do niemieckiego sama się zmotywować nie umiałam. Jeśli jednak rola nauczyciela polega na przyniesieniu mi kserówek do zrobienia na lekcji i materiałów, których mam się nauczyć w domu, żeby przygotować się do kolejnej, to dzięki, ale nie o to mi chodzi. Serio, na jednych z pierwszych zajęć dostałam listę chyba 150 czasowników wraz z przyimkami i przypadkami, z którymi się łączą, a potem miałam z nich odpowiadać...

Nieuwzględnianie potrzeb ucznia

Zrób teraz to ćwiczenie, przeczytaj odpowiedzi, zrób następne ćwiczenie. Takie lekcje były dla mnie niekończącą się katorgą. Zwłaszcza, że nie byłam już w szkole i decyzja o zajęciach była moją własną, chciałam więc, żeby był to czas spędzony produktywnie, ale jednocześnie przyjemnie. Poza tym, skoro płaciłam za coś pieniądze, to miałam prawo oczekiwać, że założony przeze mnie cel, czyli umiejętność swobodnej konwersacji, zostanie w miarę szybko osiągnięty.


Nie mówię, że wszyscy korepetytorzy tacy są, bo głęboko wierzę, że można znaleźć osoby z pasją i powołaniem. Mi jednak szybko brakło cierpliwości na umawianie się z kolejnymi ludźmi, bo w końcu traciłam przy tym czas i pieniądze. Nadal nie umiem mówić po niemiecku i wątpię, by mogło się to szybko zmienić, bo jego nauka nie jest tak przyjemna, jak nauka hiszpańskiego, o której wspominałam w poście 4 sposoby nauki języków obcych.

Macie jakieś ciekawe historie dotyczące korepetytorów? Dorzucilibyście coś do mojej listy?

17 komentarzy:

  1. no niestety, bardzo często tak to wygląda

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorsze jest trafienie na takiego właśnie korepetytora. Sama zaczynam teraz lekcje angielskiego z korepetytorem i jestem ciekawa jak to wszystko wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uczę hiszpańskiego, zapraszam do mnie na lekcje ;)Nauka jest przyjemna dopóki nie zaczną się kombinacje z czasownikami i subjuntivo ;) Haha A tak poważniej: Zgadzam się z tym, co napisałaś i dobrze przeczytać taki artykuł, mnie to daje do myślenia. Ale... pierwsza lekcja jest zawsze ciężka, bo nie znamy ucznia i nie wiemy jak będzie się z nim pracowało, potem jest lepiej. Pozdrawiam!
    https://www.facebook.com/annakoronowskahiszpanski/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale już po pierwszej-drugiej lekcji wiesz, czy między Tobą a uczniem będzie "chemia" czy tylko hiszpański ;)

      Usuń
  4. Uczyć to my się nigdy nie przestajemy ;) No przynajmniej ja :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że większość. Ale są przeciez i tacy, co się w podstawówce nie uczyli i w ogóle nigdy się niczego nie uczą :D

      Usuń
  5. Nie mam żadnego doświadczenia w tym temacie, ale doskonale rozumiem twoją frustrację!
    Może warto uczyć się online, albo jednak w grupie?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W grupie może nie byłoby tak źle, jeszcze dodatkowa motywacja i rywalizacja, bo inni też na Ciebie patrzą.

      Usuń
  6. Źle trafiłaś :P i czy przede wszystkim powiedziałaś czego oczekujesz? Wiesz jedni przychodzą na konwersacje, inni mają problem z gramatyką i na tym chcą się skupić. Z pierwsza lekcją może być tak jak piszesz, ale wcale żadne test nie jest obowiązkowy, wystarczy konwersacja z uczniem (oczywiście w języku), parę ćwiczeń i korepetytor powinien wiedzieć na jakim poziomie jest uczeń. Co do samych lekcji i kserówek czy nauki iluś tam czasowników... to racja, nie w taki sposób, troszkę inaczej to powinno wyglądać, co nie znaczy, że nie należy uczniowi zadawać do domu kserówek ;) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że mówiłam czego oczekuję :D A co do kserówek, to jasne, zgadzam się, że ćwiczenia generalnie robić trzeba i ogólnie, to fajnie jak nauczyciel Ci je przyniesie, bo nie musisz książki kupować. Tylko żeby całe zajęcia nie opierały się jedynie na tych kserówkach.

      Usuń
  7. Miałam podobne doświadczenia do twoich , jeżeli chodzi o korepetytorów.Raz trafiłam na studenta który sobie po prostu dorabiał .Myślał ,że jak każdy uczeń przychodzę tylko po to żeby odrobić zadania domowe z angielskiego , zero przygotowania do zajęć i pomysłu na prowadzenie lekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie o to chodzi. I ja nie mam nic przeciwko studentom, którzy sobie dorabiają, bo niektórzy z nich potrafią naprawdę fajnie zaangażować ucznia. Tylko mi się nie udało na takich trafić ;)

      Usuń
  8. Byłam kiedyś na kursie, który organizowany był dla matek z małymi dziećmi. Tak brzmiała reklama. Miało to wyglądać tak, że przychodzę na kurs z dzieckiem, a tam poza nauczycielem czeka na nas opiekunka, która w trakcie zajęć miała się zajmować maluchami. Tym czasem już na pierwszej lekcji nikogo nie było, bo niby pani się rozchorowała. W efekcie w jednej sali było nas kilka mam i spora grupa dzieci, bo niektóre mamy przychodziły z więcej niż jednym dzieciątkiem. To co działo się w tej sali trudno opisać. W efekcie wyglądało to tak, że do domu miałyśmy zadawane sterty prac, które z trudem, bo wśród płaczu i hałasu bawiących się dzieci, próbowałyśmy odczytywać na kolejnych zajęciach. To była totalna porażka. Żadna opiekunka się nie pojawiła, a przecież to było wliczone w cenę lekcji. Po kilku zajęciach zrezygnowałam, ale do tej pory nie mogę zrozumieć, jak mogli tak bezszczelnie nabierać kobiety, bo ich reklamę widywałam jeszcze przez dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak sama siebie czytam i włos mi się na głowie jeży - bezczelnie.

      Usuń
    2. Bezszczelnie też zrozumiałam ;) No faktycznie trzeba mieć tupet żeby coś takiego organizować i pobierać za to pieniądze. To jakaś totalna porażka.

      Usuń
  9. Ciężko znaleźć kogoś dobrego...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Teraz jest najlepiej! , Blogger