Na granicy - Jakub Sobczyk

Nie znam zbyt wielu osób, które napisały książkę. Jeszcze mniej znam takich, którym udało się książkę wydać, więc kiedy usłyszałam, że mój kolega niedługo uzyska status "Pana Pisarza", byłam tym niezwykle podekscytowana. Zapraszam na recenzję książki Jakuba Sobczyka pt. "Na granicy".


Jakub Sobczyk, to człowiek, który lubi pisać chyba tak samo jak ja (i jeszcze wiele innych rzeczy ma tak samo jak ja), kilka utworów miałam nawet możliwość przeczytać, więc chwila, kiedy mój własny egzemplarz trafi w moje ręce, była jedynie kwestią czasu. Potem książka musiała jeszcze swoje odczekać - Remigiusz Mróz się wcisnął w kolejkę - ale w końcu się udało.

Trochę się tego obawiałam. Jestem w stałym kontakcie z autorem, mam z nim dobre relacje i nagle będę musiała mu powiedzieć, co sądzę o książce, która nota bene jest przecież czymś dość osobistym i debiutujący pisarz może być wrażliwy na krytykę. A jeśli będzie słaba tak bardzo, że nie dam rady jej skończyć? Albo będę siedziała z ołówkiem w ręku i podkreślała błędy? Jak ja mu to powiem? Pewnie zależy mu na szczerej opinii, ale czy naprawdę chciałby usłyszeć: słuchaj stary, ta Twoja książka to jakaś kompletna porażka, ale nieźle nadaje się na podstawkę pod dziecięce łóżeczko? Nie sądzę. To w jaki sposób dać mu do zrozumienia, że okładka wygląda jak z wyprzedaży książek z lat 90-tych i w ogóle to chyba tylko samobójca zaczyna od wydania antologii?

Ok, żarty na bok, bo Was skutecznie zniechęcę, a przecież nie taki jest mój zamiar. Fakt, okładka nie do końca odpowiadała mi estetyką, kiedy pierwszy raz wzięłam ją do ręki, ale po przeczytaniu całości stwierdzam, że doskonale pasuje do klimatu opowiadań. Fakt 2, nadal uważam, że zaczynanie od antologii nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale od czegoś trzeba zacząć i ja np. nie mam nic, a on ma już wydaną książkę. 1:0 dla Jakuba.

opowiadania z dreszczykiem debiut książka chatka
Na granicy - Jakub Sobczyk

Książka "Na Granicy" składa się z czterech opowiadań, które różnią się od siebie klimatem, ale łączy je właśnie element niesamowitości wykraczającej poza granice pojmowania. Podtytuł brzmi: "Gdy w codzienne życie nagle wkracza nieznane..." i myślę, że jest to trafne podsumowanie tego, co dzieje się na kartach tej książki.

Carl

Historia Carla jest zdecydowanie za krótka. Poznajemy bohatera, który ewidentnie ma jakieś problemy (między innymi z alkoholem), ma też jakieś swoje życie, w którym nagle pojawia się kobieta, która mogłaby również odegrać jakąś rolę. Coś się dzieje, jest element niechlubnej historii głównego bohatera, jest groza i jest... koniec. Bez spojlerów. Moim zdaniem Carl zasługuje na zdecydowanie dłuższą historię.

Chatka

To opowiadanie ma doskonale zbudowany klimat. Przedstawione jest w formie dziennika i dzięki temu możemy poczuć emocje bijące od piszącej je osoby. Przerwałam czytanie po kilku stronach, ale ziarno niepokoju zostało zasiane, tak, że nie wiedziałam, czy chcę czytać dalej (nie jestem fanką grozy na papierze ani na ekranie). Okazało się, że nie było aż tak strasznie, ale z pewnością niesamowicie.

Wycieczka

Wycieczka jest najdłuższym opowiadaniem w książce. Grupa ludzi, góry, śnieg i słaby przewodnik - czy to może skończyć się dobrze? Rozkręca się powoli (o czym zostałam uprzedzona przed czytaniem), ale jak już się rozkręci, to nie straci tempa aż do wielkiego finału. A wszystko zamknięte zostało jednym niepozornym zdaniem, które od tej pory będzie mi się zawsze kojarzyć z tym opowiadaniem.

Zły duch

Pierwszą wersję tego opowiadania miałam okazję czytać już jakiś czas temu. W książce pojawiła się wersja nieco zmieniona, ale całość zdecydowanie na tym zyskała. Jest to też zdecydowanie mój faworyt - podoba mi się jego tło społeczne, klimat, historia i to, co pozostało niedopowiedziane. Pasowałoby na quest poboczny do Wiedźmina - wieś, zabobony, złe moce i Geralt, który musi wybrać, po której stanie stronie i zastanowić się, gdzie kryją się potwory.

Podsumowanie

Każde z opowiadań jest zupełnie inne. Różnią się od siebie na tyle, że można zwątpić, czy zostały napisane przez jednego człowieka. Czytając Wycieczkę, miałam momentami wrażenie, że Jakub siedzi obok i przemawia ustami postaci, bo dialogi były tak bardzo naturalne i niewymuszone. Za chwilę czytałam Złego ducha i znalazłam się w zupełnie innym świecie, a dialogi nadal były tak samo dobre, choć już napisane innym językiem. Szczerze polecam. Nie jako książkę znajomego debiutanta, ale jako świetne opowiadania na długie jesienno-zimowe wieczory. Książkę możecie kupić tutaj (sam wybierz gdzie taniej;).

Lubicie historie z dreszczykiem? Co obecnie czytacie?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Teraz jest najlepiej! , Blogger